„Tak, to prawda...
Jesteś wariatką a ja jestem wariatem który cię nigdy nie
opuści” „Nie bój się, nigdzie się nie wybieram”
„Zgłupiałaś!? Chcesz bym umarł?”
„Spokojnie. To
nie koniec ale dopiero początek naszych przygód.”
Jego głos ciągle huczał w mojej głowie. Jego uśmiech, oczy,
dłonie... to było wszędzie. Widziałam go w najmniej najlepszym
momencie. Zawsze był przy mnie, a teraz jestem sama. Kochałam go
jak mojego rodzonego brata a on, opiekował się mną jak swoją
młodsza siostrą. Czasem nawet był jak mój ojciec którego
nigdy nie miałam szansy spotkać.
Nienawidziłam się za to co mu zrobiłam. Pokazałam mu świat do
którego nigdy w życiu już bym nie wróciła. Świat
który go zabił nie zważając na mnie.
Przeszłość.
-Ej no wyluzuj ja się znam na wszystkim! Wiem gdzie jesteśmy więc nie trząś tak tymi portami! - Śmiejąc się spojrzał w moją stronę I lekko puknął mnie z łokcia.
-Ej no wyluzuj ja się znam na wszystkim! Wiem gdzie jesteśmy więc nie trząś tak tymi portami! - Śmiejąc się spojrzał w moją stronę I lekko puknął mnie z łokcia.
-Ty się lepiej patrz na drogę a nie mnie pouczasz! - Popchnęłam
go I zaśmiałam się. - A! I nie trzęsę portami. - Wystawiłam w
jego stronę język. Po chwili wyciągnęłam z kieszeni telefon i
wykręciłam numer do Marzeny. Gdy tylko odebrała I usłyszałam jej
rozbawiony głos szybko zaczęłam rozmowę.
-Mów szybko co chcecie bo oczywiście wielki książę Derek
wszystko wiedzący zapomniał listy z zakupami.
-Skoro jest taki wszystko wiedzący niech zgaduje. - Zaśmiała się
I rozłączyła. Przekręciłam oczami po czym schowałam telefon.
-Masz zgadywać co oni chcą mój ty ptysiu. - Złapałam go za
policzek I zaczęłam ciągnąć.
-No to fajnie... A ty przestań mi dokuczać kiedy prowadzę! -
Krzyknął najwidoczniej zdenerwowany. Zdziwiona zmierzyłam go
wzrokiem I usiadłam prosto na siedzeniu.
Gdy tylko dojechaliśmy do sklepu zadzwonił telefon Darka.
Odbierając go spojrzał się na mnie zdziwiony.
-Słucham... To po co dzwonisz... Dobra zwijajcie się... Nie
przejmuj się mną! - Krzyknął do telefonu I rozłączył się.
Spojrzałam się na niego pytająco ale odwrócił wzrok.
-Co się dzieje? - Stanęłam obok niego I chwyciłam go za rękę.
-Ktoś zadzwonił na policje. Przyjechali na impreze i złapali
Kostka I Milene. Prawdopodobnie zabiorą wszystko I zarządzą
eksmisje. - Walnął otwartą dłonią w auto ze zdenerwowania. -
Kurwa! - Krzyknął I usiadł na ziemi przy samochodzie. -
Zajebiście... Od dzisiaj jestem bezdomny. - Przejechał dłonią po
włosach i spojrzał się na mnie. Nie wiedząc co powiedzieć
usiadłam obok niego i przytuliłam go do siebie. Cicho westchnęłam
i szepnęłam.
-Przez jakiś czas możesz mieszkać u mnie. Mama się nie obrazi
chyba. Będzie dobrze, obiecuję ci to. - Pocałowałam go w skroń i
spojrzałam się przed siebie.
Teraz.
Najgorsza jest pustka w
sercu. Pustka którą już nie będę potrafiła zatkać. Teraz
patrząc na jego grób czuję że to wszystko moja wina. W
sumie... to jest nie ma co ukrywać. Już nigdy nie zobaczę mojego
Dercia. Po co teraz te wszystkie zdjęcia? By czuć jeszcze większy
ból patrząc na nie? Jeszcze dwa tygodnie temu oddała bym
wszystko za każdy kolejny dzień a teraz? Teraz liczy się tylko
śmierć która nadchodzi wielkimi krokami. Chcę jej, pragnę
jej, pożądam jej. Słyszę nadal jego błagający krzyk. Słyszę i
widzę
wszystko co odeszło. To jest Koniec.
wszystko co odeszło. To jest Koniec.
Komentujcie jeśli się podoba. Daje to wielkiego kopa!
Czytacie? to też proszę koma :D Dzia ; *
Ps: Następnym razem być może przedstawię krótko postacie. : ) Co sądzicie? Piszcie :D

